25.03.2014

Wybory.

    Nie jestem jakimś kombatantem, ale uczestniczyłem w ruchu solidarnościowym. Po roku 1980 zbojkotowałem wybory, ale przyszedł rok 1989 i z wielką nadziej poszedłem do wyborów. Wtedy wybory były proste - my albo oni i ta wielka wiara, że teraz będa wybierani najbardziej wartościowi przedstawiciele społeczeństwa, że obywatel będzie miał wpływ na to co się wokół niego dzieje. Nie żałuję przemian szczególnie gospodarczych, ale demokracji nie zauważam, a jeśli ona sprowadza się do głosowania na ustawionej liście, to dziękuję z taką demokrację. Wybrani kontaktują się ze społeczeństwem głównie dlatego by budować swoją popularność. Zdarza się, że niektórzy kandydują mając na uwadze prywatny interes. Najbardziej denerwuje dyskusja o braku aktywności społecznej. Tylko, że władza chce by społeczeństwo swoją aktywność ulokowało w kółkch zainteresowań zjmujących się haftem krzyżykowym, zdrowym odżywianiem, warcabami, wędkarstwem, wycieczkami itp. ale nie wtrącało się do decyzji, które podejmuje.

  
 
Mój syn na tle słupa ogłoszeniowego. Aż trudno uwierzyć, że minęło 25 lat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz